Pierwsze kroki w świecie maszyny do szycia
Aż wstyd się przyznać prawie cała moja rodzina umie szyć na maszynie tylko nie ja. Zdecydowałam, że czas to zmienić. Oczywiście nie całkiem bez przyczyny. Zakochałam się w tildach. Chwyciłam wiec byka za rogi i pożyczyłam od mamy maszynę do szycia (moja mama z checią uszyła by mi tilde ale ja chciałam sama, sama, sama).
Na pierwszy ogień poszło pod igłe etui na telefon
A później gdy się rozkręciłam uszyłam trzy króliczki.
Pierwszy dla mojej córki Oli.
Kolejne dla mojego chrześniaka i jego siostry
Zdaje sobie sprawę z tego, że nie są one idealne ale jestem z nich bardzo, bardzo dumna.
Dziękuje za odwiedziny i miłe komentarze.
Ja tez byłabym dumna;)))Są świetne i mają cudne ubranka;))
OdpowiedzUsuńU mnie jeszcze masę wody upłynie,zanim zdecyduję się na uszycie jakiejś maskotki,no chyba,ze mi wczesniej odbije;))
Wszystkiego najlepszego w nowym roku;)
Piękne etui i super króliczki, ach pamietam mojego pierwszego, wtedy wydawał mi się taki ładny ha ha ha a jak pomyślę o nim teraz to tylko się uśmiecham :)
OdpowiedzUsuńNo, jeżeli to jest debiut to strach pomyśleć co będzie dalej Emilko. Świetnie się spisałaś - króliczki są urocze. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńAle slodziaki:)
OdpowiedzUsuńTe króliczki poprawią humor największemu ponurakowi :)). Widać , że włożyłaś w nie dużo serca.
OdpowiedzUsuń